Przez całe święta i tydzień poświąteczny byłem chory. Zresztą wcale mi nie przeszło. Zużyłem dziesiątki chusteczek higienicznych, a nos mi prawie odpadł ;)
Na szczęście dziś jest trochę lepiej, bo kaszel złapał mnie raptem dziesięć razy podczas całego pobytu w pracy.
Pogoda zaczyna się robić ładna, a ja w końcu przestałem nosić czapkę, bo rzeczywiście trochę odstawałem od współpasażerów w autobusie.
Jutro (w sobotę) mam jechać do Jasionowa po deski, zobaczymy co z tego wyniknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz